2014年3月17日 星期一

Księżniczka czy gwiazda filmowa? by picolaworld


Cześć Dziewczyny!

Czy Wy też macie wrażenie, że przez makijaż ludzie inaczej Was postrzegają? To znaczy wiecie - ja na przykład jestem świadoma tego, że jestem, jakby na to nie patrzyć dla większości społeczeństwa tapeciarą. No ale najzwyczajniej w świecie codzienny rytuał przemieniania się z czegoś bliżej nieokreślonego normalną dziewczynę jest dla mnie uzależniająco przyjemny (głównie dla oczu:))

Ostatnio słyszałam jak dziewczyny w autobusie obgadywały najwyraźniej swoją znajomą. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
" - Ej no ale jak ja miałabym coś kupić z jej polecenia?
- No ale w katalogu jest dużo fajnych produktów, a ona może na tym zarobić...
- No tak, tylko weź ogarnij jak to wygląda tak jak na niej?!
- Może to tak tylko na niej wszystko spływa...?
- Tiaaa... Dezodorant też? "

Potem okazało się, że chodzi o katalog dość znanej firmy (z której i ja zamawiam) a konsultantka nie szukając eleganckich słów śmierdziała potem i miała obsypany tusz i jeszcze wiele innych rzeczy. Pomijając jak te zgrabne opisy zadziałały na moją wyobraźnię, zaczęłam się zastanawiać o tym - no cóż, jak nas widzą tak nas piszą... A w tym przypadku obgadywana konsultantka stała się wizytówką firmy. Niestety - po rozmowie dziewczyn - niezbyt zachęcającą do zakupów, choć katalog może obronić się sam.

Ale dziś chciałam Wam pokazać moje tapety i bynajmniej nie te na komputerze, ani telefonie, ale na ryjku. Ponieważ z wiekiem mój makijaż uległ metamorfozie (przestałam namiętnie i bez ładu ciapać się cieniami, a zaczęło to przypominać spójna całość) a i moje zdolności manualne rozwinęły się w stopniu zadowalającym - postanowiłam opanować sztukę dopieszczania makijażu poprzez sztuczne rzęsy.

Kępki - niestety nie są dla mnie... Romansuje więc z zadowoleniem z rzęsami na pasku, aKKCenterHK skutecznie mi to umożliwia :) Nie będę Was kłamać - nie pamiętam kiedy kupiłam sobie sama sztuczne rzęsy. Na żadnej płaszczyźnie kosmetycznej nie czuje się tak spełniona jak właśnie z sztuczniakami :)

Chciałam Wam pokazać dwa modele sztucznych rzęs, które cóż tu dużo mówić - są bardzo uniwersalne i proste, a co za tym idzie - pasują do każdego makijażu.

Pierwszy model to rzęsy z serii Baby Queen o numerze 17. Jest to pudełko składające się z pięciu par rzęs.Największym plusem jest plastik w środku, na każdą rzęsę z osobna. Plastik tworzy swego rodzaju wypukły schodek na którym możemy umocować rzęsy po ich ściągnięciu z oka. Przez to się nie odkształcają i łatwiej o nie zadbać, a co za tym idzie - dłużej nam posłużą. 


Rzęsy są umieszczone na przezroczystym pasku, przez co teoretycznie nie musiałybyśmy robić kreski eyelinerem żeby je nosić. Ale dla mnie ten model jest dość hmm.... widoczny i najlepiej się czuję, gdy towarzyszy mu ładna, czarna kreseczka :)


Czy w tych rzęsach można się czuć jak księżniczka?:D Hahaha... Baby Queen są naprawdę urocze i mam im do zarzucenia tylko jedno - są tyci za sztywne. Poza tym ja czułam się w nich bardzo dobrze. Choć nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy, zaczynam być uzależniona od sztucznych rzęs xD



Drugi model to krzyżujące się ze sobą, dłuuugie i bardzo delikatne naturalki o numerku MJ-309. Ten model mnie ciekawił, bo każda sztuczna rzęska wydaje się być tak strasznie cienka, że byłam pewna, że po jednym użyciu rzęsy będą do kosza. Ale tak nie jest!


W opakowaniu jest aż 10 par i tu muszę przyznać, że pudełeczko to klapa... Rzęsy są przymocowane "na płasko" na kropelkach kleju, niektóre włoski są w nie wtopione, a przez ich delikatność odkształcają się... No i po jednym użyciu przykleić dobrze rzęsę na ten nieszczęsny pasek graniczy z cudem... 


Każda rzęsa jest na cieniutkim czarnym paseczku. Próbowałam przyklejać je bez kreski - trochę się nagimnastykowałam, żeby nie było widać paska, ale efekt wart był zachodu :) Te naturalki to długaśnie, wykręcone włoski, które podkreślają nasze spojrzenie, ale w taki subtelny, dziewczęcy sposób. Przykleiłam je na dzień do pracy i nikt nie zauważył :D Ten model jest znacznie krótszy od Baby Queen i nie musiałam go aż tak drastycznie przycinać do swojego oka. Minusy? Przyklejanie rzęs po ich użyciu... Po odcięciu końcóweczki, żeby dopasować długość do oka zaczęła się ona minimalnie rozwarstwiać. Choć wydaje mi się, że jest to też wina tego nieszczęsnego pudełka... Rzęsom uroku odmówić nie mogę :)

Nie wiem czy to tak zdrowo paradować w tych sztucznych rzęsach, ale uwielbiam jak zmieniają makijaż, oko i całą twarz... Zwłaszcza jak wychodzimy z mym Chłopem gdzieś wieczorem i mogę tak do Niego zalotnie trzepotać tymi sztucznymi firankami :D
Które z tych dwóch Wam się bardziej podobają?
Buziaki!!!

(Ps. Gdybyście miały chrapkę i nie boicie się zamawiać przez Internety zza granicy na hasło "picolaworld" dostaniecie na KKCenterHK zniżkę 10%. Jakby któraś z Was nie była pewna jakości, chętnie podzielę się "na próbę" rzęsami ze swoich małych zbiorów :) A o innych rzęsach możecie przeczytać TU )


Thank you, picolaworld
Check out picolaworld blog
http://picolaworld.blogspot.hk/2014/03/ksiezniczka-czy-gwiazda-filmowa.html

沒有留言:

張貼留言