Cześć Dziewczyny!
Już drugi tydzień w Szkole Makijażu Dzikiej Wózkowej Mamy! W tym tygodniu studiowaliśmy uważnie nie tylko sam proces powstawania kresek, ale również ich znaczenie w kobiecym makijażu. Bo jest to bez wątpienia element, który przyciąga spojrzenie, pomaga w korygowaniu kształtu oka, zagęszcza optycznie rzęsy i nadaje się na każdą okazję!
Osobiście kreski są moją odwieczną miłością i do niedawna nikt chyba nie miał mnie okazji na żywo widzieć bez kreski - na uczelni był to mój makijaż dzienny, na wieczór do kreski dokładałam trochę szalonych, kolorowych cieni tworząc makijaż wieczorowy... Krechy towarzyszyły mi zawsze i wszędzie dlatego tak wspaniale, że mamy tydzień poświęcony wyłącznie im :)
Podczas mojej Akcji Kolorowanie mogłam sprawdzić z dziewczynami najróżniejsze wariacje kolorowych kresek, więc teraz postawiłam na klasyczne czarne paseczki. I choć ile dziewczyn na świecie tyle technik i rodzajów tych pięknych czarnych ozdób oka, to chciałam Wam pokazać najczęściej używane przeze mnie cztery rodzaje.
Nr 1 Pierwsza kreseczka jest mega cieniutka i delikatna. Bez intensywnego wpatrywania na żywo prawie wcale jej nie widać, a rzęsy są ślicznie zagęszczone i całe oko przez to wydaje się "wyraźniejsze" i jego kształt bardziej podkreślony. Nie ma tu na końca ogonka, a linia zaczyna się i kończy wraz z początkiem i końcem włosków. Idealny przy bardzo subtelnym makijażu, do szkoły albo w kombinacjach no-make-up.
Nr 2 Druga propozycja to kreska, która ma już ogonek :) Może być grubsza, chudsza, ale jej początek przy wewnętrznym kąciku zaczyna się albo równo z linią rzęs, albo od połowy oka (tuż nad źrenicą). Tutaj akurat zaczęłam równo z linią rzęs, bo... po prostu mnie jest źle gdy zaczynam krechę od połowy oka :) Choć właśnie takie kreski pięknie zmieniają nam oczy w "kocie" i tworzą mega zalotne spojrzenie. Na przykład moja siostra rewelacyjnie wygląda w kresce zaczynanej od połowy oka i lekko rozszerzającej :)
Nr 3 Trójka to rodzaj kreski, którą stosuję najczęściej i zawsze raczej ta wersja gościła u mnie na oku. Docieram linerem do samego wewnętrznego kącika (eyeliner musi być wodoodporny, bo to miejsce jest baaardzo łzotwórcze:P) Obrysowując tak oko mam wrażenie, że oko jest większe, ale jednocześnie trochę "rozciągnięte" - nie tak jak przy kocim wydaniu z krechą od połowy oka, ale delikatniej i wciąż lubię taki efekt :D
Nr 4 Czwarta wersja, którą widzicie powyżej to chyba mój ulubieniec na wieczór. Kreskę lekko przydymiany i cieniujemy - nieważne, czy grubą, chudą, od połowy oka, czy ciągniętą przez całą długość. Jeśli robicie kreski czarnymi kredkami do oczu będzie Wam łatwiej, bo stworzoną linię wystarczy rozetrzeć przy granicach. Jeśli tak jak ja robicie kreski zasychającym eyelinerem - konieczny będzie czarny cień i skośny/prostu pędzelek do kresek. Efekt wart grzechu, idealnie współpracuje ze smokey, rozświetlonymi elementami i sztucznymi rzęsami :) Poniżej na przykład mocna wersja wieczorowa z kreską dokładnie tą którą robiłam do kolażu powyżej, oraz zdjęcie z siostrą, gdzie rozmyłam sobie kreskę nr 2.
No ale czas na dzisiejszą kreseczkę, którą widziałyście w pierwszym zdjęciu tego posta. Jest to troszkę grubsza wersja kreski, którą nazwałam szczęśliwą dwójeczką. Razem z nowym pigmentem o którym napiszę niebawem stworzyły zgrany duet. Ale ta właśnie kreska jest o tyle fajna, że pomimo swojej delikatności idealnie nadaje się jako "baza" do przyklejenia sztucznych rzęs, nawet tych na czarnym pasku.
Dzisiejszy makijaż właśnie chciałam uzupełnić najlepszymi rzęsami jakie do tej porysmiałam: Ardell 120 Demi Black. Ja sama oglądałam wszystkie poradniki na temat sztucznych rzęs to wszystkie dziewczyny pracowały właśnie na tych rzęsach. Dlatego jak zobaczyłam je na KKCenterHkwiedziałam, że muszą być moje!!
Pasek jest przezroczysty i idealnie miękki, aplikacja przebiega... parukrotnie łatwiej i sprawniej niż przy dotychczas używanych parach! Ponadto nie mogę nie wspomnieć o efekcie, który totalnie mnie zauroczył! Pomimo tego, że po przyklejeniu nasze rzęsiory są wydłużone i zagęszczone to wciąż wyglądają mega naturalnie!
Piszę dziś przy okazji kresek o rzęsach Ardell, ponieważ zobaczycie je w całej okazałości na delikatniejszych kreskach, a używam je od jakiegoś czasu praktycznie co najmniej dwa razy w tygodniu. Dlaczego? Po dokładnym zbadaniu ich wytrzymałości na moim oku przy łzach i pociezdecydowałam, że użyję ich w swoim makijażu ślubnym :) (o ile ich do tej pory nie zajadę:P)
No pomimo, że Demi Black nie są jakoś mega dłuższe od moich naturalnych to same widzicie jaka jest różnica w zdjęciach! A w makijażu ślubnym wszystko musi być perfect, więc mam nadzieję, że z tą kreską i tymi rzęsiorami tak właśnie będzie! :) No ale nie rozgaduje się więcej, ślubny makijaż jeszcze nie dziś :) Dziś zobaczycie tylko jego część, a właściwie pigment, kreskę i rzęsy :P Reszta 20 września :D
O tym jak najlepiej rysować kreski, jak robić to symetrycznie oraz jak dopasować kształt krechy do swojego oka mówiła Red Lipstick Monster i w tej kwestii odsyłam Was własnie do niej TUTAJ.
A Wy jakie kreski preferujecie??
Koniecznie pochwalcie się w komentarzu, jak macie link do Waszych makijaży z ukochaną kreską - wklejajcie czym prędzej! :)
Buziole!
Thank you, picolaworld
Check out picolaworld blog
http://picolaworld.blogspot.hk/2014/08/szkoa-makijazu-kreska.html
沒有留言:
張貼留言