2013年1月9日 星期三

Beauty Left Breathless by katalina-sugarspice

Hej, Misiaki!


     W tytule widzicie tekst, który zapisany jest na opakowaniach cieni do powiek, które miałam okazję ostatnio testować. Cienie wyprodukowane są przez markę CUICU i udostępnione mi zostały przez sklep KKcenterHK. Ich pełna nazwa brzmi: CUICU make-up flashing diamond powder eye shadow. Zazwyczaj ostrożnie podchodzę do testów cieni, ponieważ są to produkty, od których oczekuję naprawdę wiele a moje oczekiwania są bardzo sprecyzowane. W przeszłości miałam już okazję testować paletę cieni innej firmy rozprowadzanej za pośrednictwem KKcenterHK i tamte testy były momentami bardzo frustrujące. Kiedy po raz kolejny zaproponowano mi przetestowanie cieni do powiek zrobiłam małe rozeznanie w terenie i dopiero wtedy zdecydowałam się na tę właśnie markę.

Czego oczekuję od cieni do powiek?
najczęściej matowego lub satynowego wykończenia - od tej reguły zdarzają mi się odstępstwa, jednak moim ulubionym wykończeniem jest mat.
świetnej pigmentacji - tu jestem zasadnicza, cień musi być dobrze napigmentowany! Oczekuję że kolor jaki widzę w opakowaniu będzie wyglądał identycznie na powiece.
przyjemnej konsystencji - to znaczy cienia, który będzie jedwabisty w dotyku, łatwy do roztarcia. Żadnego efektu kredy szkolnej.
ograniczonego do minimum osypywania - wiadomo, że przy niektórych kolorach nie da się tego uniknąć, jednak cienie dobrej jakości są zdecydowanie łatwiejsze do ogarnięcia niż bazarkowe buble.
trwałości - nakładam cienie na powieki, i oczekuję, że zostaną tam przez ładnych kilka godzin. Nie toleruję znikających kolorów, ani cieni, których barwa gubi się przy blendowaniu.
Przejdźmy zatem do właściwej recenzji. Do testów wybrałam sobie dwa kolory: #24 czyli ciemny fiolet w nieco burej, popielistej tonacji oraz #07 czyli jaskrawy, intensywny odcień koralowej pomarańczy.
Na początek, tradycyjnie garść informacji:
Dostępność: 
Cena: 
USD$4.83
Pojemność: 
4,2g / 0,14FL.OZ
Wielkością niemal dorównują klasycznym okrągłym różom z Sephory.
Trwałość:
Informacja na opakowaniu.
Opakowanie:
Cienie pakowane są w czarne kartoniki z wytłaczaną fakturą. Wszelkie informacje są niestety krzaczkowane.
     Pudełko ma na frontonie okrągłe wycięcie, przez które można zobaczyć wierzch opakowania właściwego cienia.
     Samo opakowanie jest schludne, wygląda na trwałe. Denko jest czarne, wieczko przejrzyste. Na odwrocie znajdziecie informacje o nazwie produktu, jego termin przydatności, numer odcienia i gramaturę.
Podoba mi się takie rozwiązanie. Opakowanie wzbudza zaufanie, nie jest tandetne, dobrze się zamyka i nie wzbudza obaw, że za moment się rozpadnie.
Konsystencja:
Bardzo przyjemna. Delikatna, gładka. Cień nabrany na pędzel nie pyli ponad normę. Dobrze się nim pracuje. Rozcieranie nie nastręcza trudności, przy czym muszę wspomnieć, że  ciemny fiolet miewa "gorsze dni" kiedy to wymaga nieco większej ilości wysiłku. W przeciwnym razie nie nakłada się tak równomiernie jak mógłby. Bywa że tworzy lekkie prześwity i wymaga dołożenia odrobiny tu czy tam. W większości przypadków jednak sprawował się nad wyraz dobrze. 

Z pomarańczem nigdy nie miałam kłopotów. Kolor zawsze prezentował się bez zarzutu. Co ciekawe, przy rozcieraniu nabierał nieco brązowawych tonów, dzięki czemu nakładając zaledwie jeden cień na całą powiekę otrzymywałam ciekawy, wielowymiarowy efekt.

Aplikacja i Pigmentacja:
Bajka. Pomijając wspomniane gorsze dni fioletu, w zdecydowanej większości przypadków cienie sprawują się fantastycznie. Nałożone na bazę wytrzymują cały dzień. Ewentualne rolowanie się w załamaniach powieki w moim przypadku jeśli występuje to sporadycznie i jest minimalne. Pigmentacja mnie zachwyciła. Kolory są intensywne, co więcej nie tracą na intensywności kiedy je rozcieram. Osypywanie jest ograniczone do minimum. Częstsze oczywiście w przypadku fioletu, jednak można sobie z tym łatwo poradzić: wystarczy nanieść kolor na powiekę ruchem wklepującym i dopiero później delikatnie rozetrzeć granice cienia.

Kolorystyka:
Cienie są dostępne w 24 kolorach. Trochę szkoda, że jest ich tak mało, w dodatku te które są mają zbliżoną kolorystykę. 

Moje kolory prezentują się następująco:
Prezentuję Wam zdjęcia z fleszem i bez flesza, przy czym bliższe prawdy są odcienie bez flesza właśnie.
#07
flash

no flash
#24
flash

no flash
     Na zakończenie jeszcze przykładowy makijaż wykonany przy użyciu powyższych cieni. Możecie go kojarzyć z mojego włosowego wpisu sprzed mniej-więcej tygodnia. Makijaż jest banalnie prosty do wykonania, a jednak dzięki użytym kolorom raczej nie można nazwać go nudnym. Mnie w każdym razie się podoba :)

I globalne straszenie:
     Mogę spokojnie stwierdzić, że cienie przypadły mi do gustu. Oba kolory są piękne, każdy na swój sposób. Fiolet jest idealny na jesień - uwielbiam sięgać po takie kolory o tej porze roku. Pomarańcz zaś fantastycznie ożywia spokojne makijaże, a także wzbogaca te nieco intensywniejsze. Jestem zdecydowanie na tak!


Thank you, katalina-sugarspice
Check out katalina-sugarspice blog
http://katalina-sugarspice.blogspot.hk/2012/10/beauty-left-breathless.html

沒有留言:

張貼留言